A konkretnie - wszystkich (niezależnie od tego, jakiej są narodowości), którzy odwiedzą belgijskie porty. Inicjatorem akcji jest Królewskie Belgijskie Stowarzyszenie Armatorów. Skąd ten pomysł? I dlaczego belgijscy podatnicy chcą zapłacić za szczepionkę dla faceta z drugiego końca świata?
Jak to ma wyglądać?
Zgodnie z najnowszym rozporządzeniem, w celu przeprowadzenia akcji mają zostać zorganizowane mobilne zespoły medyczne. Będą one mogły wchodzić na pokłady statków i oferować ich załogom jednodawkowe szczepionki.
Wiadomo, że szczepienie ma dotyczyć wszystkich marynarzy, którzy przebywają i pracują na pokładzie statków zacumowanych w którymś z belgijskich portów. Nie zostało jasno powiedziane z jakiego rodzaju konsekwencjami należy się liczyć w przypadku odmowy przyjęcia preparatu przez kogoś z załogi.
Skąd taki pomysł?
Szacuje się, że w żegludze pracuje około 1,5 miliona marynarzy różnych narodowości, w większosci pochodzących z biednych rejonów świata. Wicepremier Belgii i minister ds. Morza Północnego Vincent Van Quickenborne powiedział: „Dla wielu z nich szczepionki są poza zasięgiem ich własnego kraju i są oni narażeni na działanie wirusa. W odpowiedzi na tę globalną sytuację kryzysową Belgia staje się liderem w udostępnianiu szczepionek wszystkim marynarzom przybywającym drogą morską. Wzywamy inne kraje, aby podobnie potraktowały priorytetowo szczepienia tej kluczowej grupy”.
Altruizm? Niekoniecznie
Nasuwa się pytanie, skąd u władz Belgii – kraju mającego wciąż nierozliczoną kolonialną przeszłość i zdolnego do zorganizowania „ludzkiego ZOO” tak bezinteresowna postawa względem marynarzy z innych krajów? Przecież zarówno za pracę zespołów medycznych, jak i za same szczepionki, ktoś będzie musiał zapłacić. Z organizacją akcji wiążą się więc spore nakłady finansowe.
Aby odpowiedzieć sobie na powyższe pytania, wystarczy spojrzeć na mapę Europy. Belgijska Antwerpia to ważny węzeł handlu światowego, a zarazem drugi co do wielkości port na naszym kontynencie. Chęć zaszczepienia marynarzy wynika zatem z obaw przed paraliżem, jaki mogłyby wywołać ewentualne zarażenia wśród członków załóg statków handlowych oraz konieczność wprowadzenia kwarantanny. Wówczas koszty przestojów byłyby nieporównywalnie wyższe, niż nakłady na zakup szczepionek.
Tagi: Belgia, Antwerpia, szczepienie, szczepionka, wirus, marynarze