Kąt is dead… prawie, jak pan Nitzsche. A w ogóle to z kątem martwym jest trochę tak, jak z prawdziwą miłością: po pierwsze, zaślepia. Po drugie, generuje koszty. I po trzecie, nie ma na niego jednej, prostej recepty, która zadziałałaby w każdej sytuacji.
Definicja
Kąt martwy bywa także pieszczotliwie nazywany wmordewindem, co już daje pewien ogląd na jego przydatność dla żeglugi - oraz na szczere uczucia, jakie żywią wobec niego żeglarze.
Ujmując rzecz naukowo, można powiedzieć, że kąt martwy to ten zawarty pomiędzy bajdewindami prawego i lewego halsu. Jednak takie tłumaczenie może jakby nie do końca naświetlić sytuację osobom, które dopiero rozpoczynają żeglarską przygodę – a właśnie one powinny przyswoić sobie, czym naprawdę jest ten kąt i jakie skutki pociąga za sobą jego obecność.
Dlatego też spieszymy z wyjaśnieniem, iż kąt martwy to taka strefa, w której dany jacht nie może płynąć z napędem żaglowym. Podkreślamy, dany jacht – kąt martwy jest bowiem różny dla różnych jednostek, a żeby było jeszcze weselej, nawet na tej samej jednostce może się zmieniać. Od czego zatem zależy?
Oto jest pytanie...
Na to, jak mocno rozwarty będzie kąt martwy, ma wpływ szereg czynników, z których tylko część jest w jakimś stopniu zależna od naszych umiejętności.
Szerokość kąta martwego zależy na przykład od siły wiatru, ale też od konstrukcji jednostki, a przede wszystkim od typu jej ożaglowania - na przykład żaglowce rejowe mają z definicji znacznie szerszy kąt martwy, niż jednostki obdarzone żaglami łacińskimi (trójkątnymi).
Na szerokość kąta martwego mają też wpływ:
powierzchnia oporu bocznego – zarówno w kontekście tego, co stawia opór powietrzu, jak i tych części, które stawiają opór wodzie;
stosunek wielkości oporu bocznego do powierzchni żagli;
kształt kila;
zrównoważenie żaglowe jednostki;
oraz 10 000 drobnych szczególików, które na szczęście zależą już tylko od nas. Są to na przykład stopień wybrania żagli, umiejętne obsługiwanie lików, refleks, wyczucie jednostki, obserwacja nieba i wody, wykorzystywanie nadchodzących szkwałów, właściwe balastowanie, itp., itd.
Trochę mądrych danych
Ponieważ obecność kąta martwego spędza sen z żeglarskich oczu, mądrzy ludzie, uzbrojeni w kalkulatory i czysto akademicką wiedzę, postanowili rozkminić co i jak. Ustalili więc na przykład, że kąt martwy zawiera w sobie pole martwe, że jego dwusieczną jest linia wiatru oraz że wartość takiego kąta może wynosić nawet 120 stopni.
Doszli też do wniosku, że im większy jest kąt martwy danej jednostki, tym mniejsza jest jej „czysta prędkość” w żegludze na wiatr. Niesłychane, prawda? Trudno powiedzieć, gdzie byśmy byli bez tych odkryć.
Nie no, doceniamy oczywiście wartość założeń teoretycznych - ale prawda jest taka, że nie są one niezbędne; tacy na przykład wikingowie zupełnie nie znali tych wszystkich mądrości, a mimo to budowali drakkary, które płynąc pod żaglami, miały bardzo mały kąt martwy. Niektórzy twierdzą nawet, że wynosił on 35 stopni, ale to raczej legenda.
Faktem jest jednak, że faceci noszący warkoczyki i rogate hełmy umieli żeglować bardzo ostro na wiatr – a chociaż prawdopodobnie mieli mgliste pojęcie ile to jest 35, jakoś dawali radę. Może więc ogarnięcie kąta martwego nie wymaga wyższej matematyki, a jedynie... odpowiedniej motywacji?
Tagi: słownik, kąt martwy, kierunek