Jak wyglądałby nasz świat, gdyby nie wymyślono karaweli? Pewnie trochę inaczej. W końcu, gdyby nie one, niejaki Krzysztof K. mógłby wcale nie odkryć nowego kontynentu. Jasne, pewnie w końcu zrobiłby to ktoś inny – ale być może do tego czasu Indianie zdążyliby wymyślić jakiś bardziej zaawansowany system obrony niż łuki – i historia potoczyłaby się zupełnie innym torem.
Karawele odpowiadają jednak nie tylko za rozbujanie epoki wielkich odkryć; stanowią one bowiem idealny przykład współpracy międzyludzkiej - a przynajmniej skutecznego zrzynania pomysłów od sąsiadów. Koncepcję karaweli podpatrzono bowiem u potrugalskich rybaków, którzy podpatrzyli ją u Arabów, którzy podpatrzyli ją jeszcze gdzieś, ale nie wiadomo gdzie; można by zatem przypuszczać, że po prostu ją wymyślili, jednak wcale tak nie było, co zdradza etymologia – ale o tym będzie później.
Definicja
Karawela jest statkiem z ożaglowaniem z grubsza łacińskim, chociaż w późniejszych modelach zdarzały się rozmaite wariacje na ten temat. Tym, co zawsze wyróżniało karawele spośród współczesnych im jednostek, było stosunkowo niewielkie zanurzenie, smukła budowa i niezwykle gładkie (nomen omen: karawelowe) poszycie, na które składały się idealnie dobrane deski, uzupełnione bawełnianym lub konopnym spoiwem.
Wszystko to sprawiało, iż były to stateczki niezwykle wręcz zwrotne, łatwe w nawigowaniu i mogące śmiało wpływać tam, gdzie bardziej masywne jednostki zwyczajnie nie dawały rady.
Karawele, chociaż podlegały licznym modyfikacjom, były stosowane przez niemal 400 lat – i już sam ten fakt świadczy dobitnie, że były to konstrukcje przemyślane i niezwykle użyteczne.
Kto to wymyślił?
Jak już wiemy, łatwo nie było; karawela nie powstała bowiem ot, tak sobie, ale stanowiła efekt swoistej ewolucji i wzajemnego podkradania pomysłów.
Zanim powstały karawele, Europejczycy pływali albo na barkach, albo na galerach, albo w ostateczności na jednostkach o ożaglowaniu rejowym, które dawało przyzwoity napęd, ale niespecjalną manewrowość. I to by właściwie było na tyle. Jednym słowem, moce przerobowe były całkiem spore, ale jak chodzi o inwencję – nuda.
Wszystko to dotyczyło jednak większych jednostek, bowiem w obrębie tych mniej okazałych ludzie wykazali daleko idącą pomysłowość. We wczesnym średniowieczu portugalscy rybacy pływali bowiem na niewielkich łódkach o skośnym żaglu, jakie moglibyśmy uznać za prototypy karaweli. Ponieważ jednak były to czasy, kiedy Arabowie rezydowali tuż obok, bo w Hiszpanii, portugalskie łódki były wyraźnie inspirowane jednostkami arabskimi, nazywanymi qārib.
Z czasem rybackie łodzie „urosły”, zyskały solidne, łacińskie, trójkątne żagle, i tak już jakoś poszło. Kiedy do władzy doszedł Henryk Żeglarz, czyli gdzieś w XV wieku, powstały pierwsze jednostki, jakie oficjalnie można by uznać za karawele.
Ewolucja karaweli
Wczesne modele karaweli miały 2 lub 3 maszty i ożaglowanie łacińskie, osadzone na niesymetrycznej rei. Nie posiadały one dziobówki, a jedynie nadbudówkę rufową, zaś ze względu na typ ożaglowania, nazywane były caravela latina.
Nieco później karawele zyskały większe gabaryty, nadbudówkę dziobową oraz czwarty maszt, zwany bonawentura, a jeszcze później dodano na fokmaszcie kwadratowy żagiel, nazywany w tradycji iberyjskiej redonda. Tak zmodyfikowana karawela nazywana była zatem caravela redonda – i na takim właśnie podrasowanym modelu, zwanym Santa Maria, wyruszył na podbój świata niejaki Kolumb. Dwa pozostałe statki, czyli Niña i Pinta, były już „zwykłymi” karawelami.
Karawele, jak przystało na statki pierwszego rozpoznania, musiały posiadać uzbrojenie. Zawsze mogło przecież okazać się, że tubylcy nie będą zachwyceni przyniesioną im demokracją, albo że piraci postanowią sprawdzić, czy w niewielkich ładowniach nie kryje się przypadkiem coś interesującego. Karawele nie były jednak okrętami; posiadały kilka cięższych dział, jednak większość ich uzbrojenia stanowiły niewielkie armatki, mogące co najwyżej utrudnić wrogom abordaż.
Jak karawele zmieniły historię
Stosunkowo małe zanurzenie pozwalało im wpływać na płytkie wody przybrzeżne, gdzie większe i cięższe jednostki zwyczajnie wymiękały. O sukcesie karaweli, a zarazem o rozpoczęciu epoki wielkich odkryć, zadecydowało jednak co innego, a mianowicie: wspomniane wcześniej ożaglowanie łacińskie.
Taki typ żagla umożliwiał bowiem nie tylko sprawne manewry, ale przede wszystkim żeglowanie ostro na wiatr. Możliwość halsowania otwarła z kolei opcję żeglowania na południe wzdłuż zachodnich wybrzeży Afryki, gdzie dominują wiatry południowe.
Nie ma jednak nic za darmo. Kompaktowe rozmiary powodowały, że karawele miały niewielkie możliwości w zakresie przewożenia ładunków oraz musiały mieć ograniczoną załogę. Mimo tego, właśnie one przyczyniły się do utworzenia szlaków handlowych i zbudowały potęgę Hiszpanii oraz Portugalii. Oczywiście, na statki handlowe nie bardzo się nadawały – ale otwierały nowe możliwości; i taka właśnie mała być ich rola.
Etymologia
Słowo karawela właściwie wywodzi się od francuskiego caravelle. Francuzi, wymyślając je, inspirowali się jednak staroportugalskim terminem caravela, który stanowił zdrobnienie od słówka caravo, oznaczającego... statek. Z tym, że nie byle jaki.
Wyraz caravo wywodzi się bowiem od późnołacińskiego słowa carabus, jakim określano... kraby, albo przypominające ich pancerzyk łodzie, pokryte skórą. Carabus wzorowany był z kolei na greckim terminie καραβος (karabos), oznaczającym – i tu niespodzianka: chrząszcza jelonka. Kto by pomyślał, co?
Z kolei Arabowie przerobili carabus i καραβος na wspomniany wcześniej qārib. Arabska nazwa stanowiła zatem wariację na temat wcześniej istniejących wyrazów, co pozwala wysnuć wniosek, iż statek jaki opisywała, również posiadał swój pierwowzór.
Warto się jednak zastanowić, jaki jest wspólny mianownik tych wszystkich słów? Jest nim gładkie, stykowe - czyli karawelowe – poszycie. A może powinniśmy nazywać je krabowym, albo żuczkowym? I jak tu nie lubić bezkręgowców :)