Oczywiście, nazwanie flagsztoka kijaszkiem jest raczej mało eleganckie, ale powiedzmy sobie szczerze, że używanie nazw obcojęzycznych również niekoniecznie leży w dobrym tonie – zwłaszcza, że posiadamy jak najbardziej polskie odpowiedniki. Z tym, że mylne.
Po co nam flagsztok?
Pragnąc zgłębić temat, czyli pytając o poradę Wujka Google, zetkniemy się z polskim odpowiednikiem słówka flagsztok, a brzmi ono „drążek flagowy”. I tu jak widać, pojawia się pewna zasadnicza zmyła, bowiem to, co wieszamy na drążku flagowym, to bynajmniej nie jest flaga. Tylko bandera.
Cokolwiek na nim umieścimy, flagsztok pełni niezwykle poważne i reprezentacyjne funkcje, a wszelkie uchybienia w tym temacie mogą zostać poczytane w najlepszym wypadku jako brak wychowania, a w nieco gorszym – jako jawna obraza. Nic zatem dziwnego, że z flagsztokiem oraz z tym, co i kiedy na nim powiewa, związane są bardzo konkretne instrukcje.
Gdzie ten flagsztok?
Oficjalna definicja głosi, iż flagsztok, a konkretnie – jego pięta – najczęściej znajduje się na rufie, ewentualnie na topie bezanmasztu. Flagsztok powinny posiadać właściwie wszystkie jednostki, jakie snują się po morzach, a więc zarówno okręty wojenne, jak i statki handlowe czy wycieczkowe, a także jachty. Rzecz jasna, będą to statki różnej wielkości, co rodzi pewne problemy oraz... dowolność.
Niekiedy bowiem lepiej (i jakby zgrabniej) jest umieścić flagsztok na dziobie, zamiast na rufie. W tym jednak przypadku to, co podnosimy na flagsztoku nie będzie już banderą, ale proporcem.
Załóżmy jednak, że sytuacja jest klasyczna i nasz drążek flagowy mieszka na rufie. Pojawia się zatem następne pytanie: gdzie konkretnie, bowiem rufa to pojęcie szerokie, jak... rufa. Teoretycznie prawa burta jest ważniejsza, więc intuicyjnie szukalibyśmy go po prawej. Jednak, zgodnie z protokołem, powinien on znaleźć się centralnie na rufie, czyli w symetrycznej jednostki. Jeśli nie ma tam odpowiedniego miejsca, to właściwie nie ma znaczenia, czy znajdzie się bliżej prawej, czy lewej burty.
Budowa flagsztoka
Drążek, jak drążek – jego budowa nie jest jakoś szczególnie skomplikowana, jednak bez urozmaiceń nie mogło się obejść. Element, który go wieńczy, nazywany jest pieszczotliwie jabłkiem flagsztoka.
Jabłko nie jest jednak kompletne, bowiem posiada otworek, przez który przechodzi – brawo – flaglinka. Dla przypomnienia, cały czas mówimy o elementach, służących do podnoszenia bandery, nie jakiejś flagi :] I jak tu nie pomylić pojęć?
Gwoli wyjaśnienia można dodać, że na statku flaglinek może być więcej; niektóre z nich mogą naprawdę służyć do zawiadywania flagami (coś podobnego!), jednak nie są to flagi państwowe, ale sygnałowe. Czyli nazwa nie jest całkiem bez sensu.
„Znaj proporcją, mocium panie!”
O ile na morzu ludzie z zasady trzymają się żeglarskiej etykiety (lepiej uniknąć nieporozumień, a w każdym razie - nie wyjść na dzikusa), o tyle na śródlądziu różnie to bywa. Tam zwyczaje lekko się rozmywają, tym bardziej, że za ich złamanie nie grozi - poza obciachem - żadna właściwie kara.
Warto jednak pamiętać, że flagsztok to miejsce niejako z definicji honorowe. Powieszenie na nim czegoś innego, niż bandera (a więc flagi z ulubioną marką piwa, a nawet własnym miastem, czy herbem teściowej), jest już lekkim nietaktem i o ile może się wydawać żartobliwe, o tyle najlepiej o nas nie świadczy.
Jeśli odczuwamy naprawdę głęboką potrzebę uhonorowania naszego złocistego napoju (albo naszej teściowej), ich flagi lepiej jest umieścić pod lewym salingiem.
Kiedy używamy flagsztoka?
I tu znów niespodzianka: w dobrym tonie jest bowiem umieszczenie bandery na flagsztoku - ale tylko wtedy, gdy nie mamy postawionych żagli. Czyli w praktyce, albo w porcie, albo stojąc na kotwicy.
Wychodząc w morze, należy umieścić ją pod prawym salingiem, albo na noku rufowego gafla. W Marynarce Wojennej panuje natomiast zasada, iż banderę na flagsztoku podnosi się zawsze o 8.00 rano, a ściąga o zachodzie słońca.
Etymologia
Słownik pod redakcją pana Kopalińskiego nie pozostawia złudzeń: słowo flagsztok, jak zresztą sugeruje jego brzmienie, wywodzi się z języka niemieckiego.
Co prawda, za Odrą wyraz ten ma trochę więcej literek i brzmi Flaggenstock, ale idea pozostaje ta sama. Niemiecki Flaggenstock, podobnie, jak nasze rodzime flagsztoki, oznacza drążek flagowy.
I tu docieramy do źródła nieporozumień: po niemiecku Stock to drążek albo kij, ale bandera to Nationalflagge. W tym języku pojęcie Flaggenstock jest więc całkowicie uzasadnione. A to zupełnie inaczej, niż w naszym :)
Tagi: flagsztok, słownik