Dla ludzi z mojego pokolenia nazwisko Krzysztofa Baranowskiego nieodmiennie kojarzyło się z żeglarstwem i żeglugą. Podejrzewam, że tak mieli także i ci, którzy tymi tematami niespecjalnie się interesowali. A stawało się to za przyczyną jego niezwykłej aktywności.
Programy telewizyjne, które nas, wówczas dzieci, zachęcały do rozpoczęcia przygody z żeglarstwem, książki podróżnicze, działalność edukacyjna czy szkoła pod żaglami, o tym w tych siermiężnych czasach się słyszało i mówiło, także dzięki niewątpliwemu talentowi do dbania o „publicity”. Do tego samotny rejs dookoła świata na pokładzie „Poloneza”. Po latach kolejny na „Lady B.”, którego przebieg relacjonowała telewizja. Wymieniać można by długo. Swoją aktywnością imponuje także obecnie. O jego publikacjach, czy to wspomnieniowych, czy też podręcznikowych pisałem nieraz na łamach tej rubryki. Od pewnego czasu pojawiają się one pod znakiem „Biblioteki Szkoły pod Żaglami”. Spora ich część, choć nie większość, to wznowienia rzeczy napisanych wcześniej, jeno na nowo opracowanych, poprawionych i uzupełnionych. Podobnie – ze słów Autora to wynika – miało być i z tą książką. Początkowo był pomysł wznowienia „Praktyki oceanicznej”, jednak na skutek przeprowadzonych redakcji tekstu, uaktualnień i uzupełnień powstała rzecz nowa.
W założeniu ma ta książka służyć tym, którzy albo takie rejsy po oceanach prowadzą – wtedy mogą skonfrontować swoje doświadczenia i wiedzę z innym praktykiem, ale oczywiście adresowana jest także do tych, którzy taki rejs planują lub o takim rejsie marzą.
Z pewnością nie można Baranowskiemu odmówić sprawności narracyjnej, ma lekkie pióro, a to powoduje, że jego teksty czyta się łatwo i z przyjemnością. Jest to niewątpliwie zaleta, również gdy książka ma pełnić rolę podręcznika. Tak jest w tym przypadku. Książka podzielona została na obszerne rozdziały poświęcone kluczowym zagadnieniom, takim jak wybór drogi, sama żegluga, jacht i jego wyposażenie czy wreszcie organizacja wyprawy. Te podzielono na mniejsze, bardziej szczegółowe podrozdziały, a te jak się łatwo domyślić, na jeszcze mniejsze, omawiające pojedyncze zagadnienia. Taka konstrukcja, wydawać by się mogło, uniemożliwia wartką opowieść, jednak w tym wypadku, owej pułapki udało się autorowi uniknąć, a to za pomocą wprowadzenia w tekst podręcznikowy nieco anegdot, osobistych doświadczeń, czy też odwołań do cudzych opowieści. Jednocześnie co trzeba zaznaczyć, rzecz nadal pełni rolę podręcznika, czy też poradnika, tylko „łatwego w konsumpcji”.
A teraz, żeby nie było za miło. Szkoda, że przy opracowaniu tego wydania nie poświęcono nieco uwagi rysunkom w tekście. Te ilustracje są co tu kryć kiepskiej jakości i o wątpliwej estetyce. Najlepiej je określa słowo „koślawe”, do tego sprawiają wrażenie zbieraniny z różnych publikacji – cóż i tak bywa, niby drobiazg, a boli.
Krzysztof Baranowski „Żegluga oceaniczna”
Wydawca: Szkoła Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego 2017
Wydanie I
Stron: 420
Tagi: Krzysztof Baranowski