Zaiste dziwny to tytuł i w niczym wydawać by się mogło nie informujący o treści tej obszernej książki. A jednak ma on istotne znaczenie dla historii krainy, której dotyczy opowieść. Zrozumiemy to, gdy padnie jej nazwa – to Nowa Fundlandia i Labrador, miejsca surowej, bezlitosnej przyrody, gdzie życie jest prawdziwym wyzwaniem, a sens egzystencji tutejszych mieszkańców stanowią, czy też stanowiły, połowy dorsza.
Portugalczycy nazwali tę wyspę Terra Nova do Bacalhau (Nowa Ziemia Słonego Dorsza), a to co znajdowało się na zachód od niej określili jako „Cà nada”, czyli „nie ma tam nic”. Zabawne, że dla nas Kanada była synonimem powodzenia i dobrobytu. Dla zamieszkujących niegościnną Terra Nova, czyli Nową Fundlandię dobrobyt był jednoznaczny z obfitością ryb, gdy ich zabrakło zaczynała się tragedia.
Autor wybrał się w podróż po tych skutych lodem skalistych terytoriach zainspirowany pamiętnikiem swojego pradziadka, doktora Eliota Curwena, który w 1893 roku pracował na Nowej Fundlandii jako lekarz. I tak otrzymaliśmy opowieść pokazującą z jednej strony współczesność tych miejsc, zaś z drugiej ich przeszłość. Relacja Gimletta, skądinąd doświadczonego podróżnika i reportażysty, często dotyczy także czasów, gdy na te terytoria dopiero docierali Europejczycy, przede wszystkim portugalscy rybacy w poszukiwaniu dorsza, jak i Francuzi i Anglicy. Poznajemy zatem całą panoramę wydarzeń, śledzimy losy ludzi zamieszkujących te ziemie, a wszystko to podane z pewną dozą dowcipu i ironii, bowiem autor jako bystry obserwator nie przepuści okazji, by opisać liczne dziwactwa tubylców.
John Gimlette „Teatr ryb” Podróże po Nowej Fundlandii i Labradorze
Wydawnictwo Czarne Wołowiec 2014
Stron: 568
Cena: 39,90 zł