A może by tak pożeglować po Zelandii? Nie, nie chodzi o Nową Zelandię, tę daleko od nas – ale krainę, od której Nowa Zelandia wzięła swoją nazwę – czyli część Holandii. Zelandia to prowincja leżąca na południowym zachodzie Holandii, składająca się z szeregu małych wysp i półwyspów, oraz skrawka ziemi graniczącej z Belgią.
Zelandia to kraina jak mało które doświadczona przez morze. Być może dlatego tutejsi ludzie są twardzi i oszczędni do bólu, jakby wciąż szykowali się na ciężkie czasy? Historia prowincji to historia wielu powodzi, z których najstraszniejsza miała miejsce w 1953 roku. W sylwestrową noc, bardzo silny sztorm rozmył wały przeciwpowodziowe, w wyniku czego ponad trzymetrowa fala lodowatej morskiej wody wdarła się aż na 75 kilometrów w głąb lądu, niszcząc wszystko na swojej drodze. W katastrofie tej zginęło prawie 2000 osób, a ponad 70 tysięcy straciło swoje domy. Aby uniknąć powtórzenia się kataklizmu, władze Holandii podjęły wtedy decyzję o realizacji "Planu Delta", polegającego na skonstruowaniu czterech potężnych zapór od strony Morza Północnego, oraz trzech mniejszych, w ujściach okolicznych rzek.
Zelandia jest cichą i spokojną prowincją, więc przyciągnie tych, którzy potrzebują spokoju – nie liczcie tutaj na huczne imprezy i hałaśliwe portowe życie. Wciąż jest tutaj sporo trochę oldschoolowych wiosek - miejscowości takie jak Nisse, Sint Annater-Muiden, Hammsteded czy Hulst, nadal wyglądają tak samo jak przed wiekami, kiedy podstawą lokalnej gospodarki były rybołówstwo i szkutnictwo.
Stolicą Zelandii jest Middelburg z 40 tysiącami mieszkańców, w XVI wieku najważniejszy po Amsterdamie port Niderlandów. W XVII w. zbudowano w tutejszej stoczni ponad 300 żaglowców opływających później cały świat. Miasto jest popularne wśród turystów głównie z powodu znajdującego się w starym opactwie Abdij Middelburg muzeum historycznego. Dla dzieci głównie przeznaczony jest szczególny park Miniature Walcheren - miniaturowa wersja wyspy Walcheren, łącznie z pociągami, mostami, farmami, stadami owiec i parkiem rozrywki. Historyczne centrum jest malutkie i nadal otoczone fosą którego port jest częścią. Wokół starego miasta stoi pięć wysokich wiatraków. Na rynku stoi wspaniały ratusz z XV w. Warto odwiedzić Vlissingen - drugie co do wielkości miasto regionu. W tutejszej lokalnej stoczni kontynuuje się tradycyjne sposoby budowy statków. Dzieciaki pewnie chętnie zajrzą do "Het Arsenaal" - pirackiej osady z muzeum marynistycznym i morskim akwarium. We Vlissingen urodził się jeden z najwybitniejszych holenderskich admirałów - Michiel Adriaanszoon de Ruijter. Jest też ciekawostka dla Polaków - w latach 1936-39 w tutejszej stoczni - Koninklijke Maatschappij "De Schelde" - zbudowany został okręt podwodny "Orzeł". Vlissingem ma też ładną plażę i cieszy się szczególnie dużą jak na Holandię ilością słonecznych dni w roku.
Jeśli żeglujemy po Zelandii, zajrzyjmy do Zierikzee, miasteczka o tysiącletniej historii. To uroczy średniowieczny port, otoczony fosą, z murami miejskimi, trzema bramami wjazdowymi, dwoma wiatrakami, wąskimi uliczkami i kościołami. Kamienica kupiecka "De Haan" z XIV wieku należy do najstarszych domów w Holandii. W sezonie Zierikzee jest jedąa z największych atrakcji turystycznych regionu. Kolejne miasto warte odwiedzenia to Veere – historyczne miasto portowe, zawdzięczające swoją świetność handlowi wełną ze Szkocją. A jeśli będziemy czarterować jacht, to nasza podróż po Zelandii prawdopodobnie zacznie się w Yerseke. To sympatyczna wieś, w której znajduje się jedyna na świecie giełda towarowa omułków jadalnych. Omułki zresztą są symbolem wsi.
Jeśli interesuje Was czarter jachtu w Holandii, piszcie na info@tawernaskipperow.pl
Tagi: Holandia, Zelandia, czarter