Ministrowie mają swoje priorytety – i wygląda na to, że nauka do nich nie należy. Jak informuje Instytut Oceanologii PAN, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego właśnie wstrzymało finansowanie statku badawczego s/y Oceania. To jedyny polski statek badawczy mogący prowadzić działalność naukową poza Morzem Bałtyckim.
Brawo, panie ministrze...
Czym powinno zajmować się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa? Na oficjalnej stronie tego organu czytamy: "Realizujemy zadania związane z przygotowywaniem strategicznych rozwiązań, rozwojem i finansowaniem:
Tworzymy i realizujemy programy naukowe dostosowane do wyzwań współczesnego świata i zmieniającej się rzeczywistości. Dbamy o innowacyjny rozwój polskiej nauki i jej aktywną współpracę z gospodarką. Wspieramy naukowców w dążeniu do doskonałości naukowej, w rozwoju ich karier i prowadzeniu nowatorskich badań". Fantastycznie! I jak to się ma do rzeczywistych działań? No cóż...
Oceania to żaglowiec należący do Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. Jednostkę zbudowano w 1985 r. w Stoczni Gdańskiej – a więc w czasach ogólnego kryzysu i wiecznego niedostatku. Od 2023 roku ministrem nauki jest pan Dariusz Wieczorek — zaangażowany działacz SLD, będącego bezpośrednim spadkobiercą PZPR. Szkoda, że pan minister nie odziedziczył po swoich kolegach podejścia do nauki, bo akurat o ten aspekt dbano. Nawet w PRL.
O co chodzi z Oceanią?
Jak już wiemy, jest to nasz jedyny statek badawczy zdolny do operowania poza Bałtykiem. Działalność naukowa prowadzona z pokładu Oceanii to ważny element międzynarodowych projektów badawczych, bowiem polscy oceanografowie współpracują z ośrodkami z całego świata. W XXI wieku trudno zresztą wyobrazić sobie inną opcję.
W sytuacji, gdy świat zmaga się ze zmianami klimatycznymi, przeznaczając na to ogromne środki, wstrzymanie finansowania statku badawczego zdolnego operować w Arktyce (a więc w miejscu szczególnie istotnym dla badań nad klimatem) jest posunięciem nie tyle niezrozumiałym, ile wręcz idiotycznym. Co więcej, to właśnie dzięki dzięki Oceanii otrzymujemy fundusze z zagranicy.
Jak czytamy w poście PAN: „Trudno nam pojąć decyzję polskiego Rządu, który po 35 latach dobrej roboty odcina kluczowe źródło finasowania dla tej jednostki. Dzięki Oceanii do Polski trafiają pieniądze na badania oceanograficzne z UE, Norweskiego Mechanizmu Finansowego i bilateralnych umów - średnio to kilka milionów złotych roczne - ale to pieniądze na badania, a nie na utrzymanie statku”.
Polska nauka na peryferiach
Świat idzie do przodu, wiele krajów (znacznie biedniejszych niż Polska) nie szczędzi finansów na rozwój swojej nauki, zdobywając pozycję na arenie międzynarodowej. Nasi oceanografowie są cenionymi specjalistami…dzisiaj. Jeśli pozbawimy ich narzędzi do dalszej pracy, za kilka lat znajdą się na peryferiach. Nastąpi zerwanie projektów naukowych oraz wstrzymanie wieloletniej współpracy z unijnymi i światowymi ośrodkami badawczymi – na pewno tego chcemy?
Jak powiedział prof. Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii PAN: „Utrata finansowania dla Oceanii to ogromny cios dla polskich badań polarno-morskich, w których Polska znajduje się w ścisłej światowej czołówce. Bez statku znajdziemy się poza najważniejszymi gremiami dyskutującymi o globalnym ociepleniu. Jestem daleki od posądzania MNiSW o złą wolę, ale resort musi zdawać sobie sprawę z konsekwencji tej decyzji".
Na stronie ministerstwa znajduje się takie zdanie: "Tak rozwijamy #naukajutra". Słabo wam idzie.
Tagi: Oceania, PAN, nauka, ministerstwo, finansowanie