Fot. onEdition |
Zbigniew Gutkowski urodził się 24 czerwca 1973 w Gdańsku. Jest kapitanem jachtowym, kapitanem motorowodnym, płetwonurkiem i radiooperatorem. Jako pierwszy Polak w historii wystartował w regatach okołoziemskich VELUX 5 Oceans Race. Na targach Boatshow w Poznaniu opowiadał Tawernie Skipperów o swojej żeglarskiej pasji.A mogłem zostać mistrzem ping-pongaGórale podobno nie chodzą po górach, ale mieszkańcy Gdańska pływają. Ja nie mogłem inaczej, tylko płot dzielił mój dom rodzinny od klubu żeglarskiego – można powiedzieć, że od małego byłem na niego skazany. Jak trochę podrosłem okazało się jednak, że nie jest tak łatwo się do tego klubu dostać, więc poszukałem furtki i kiedy miałem 9 lat zapisałem się w mojej szkole na kółko geograficzne połączone z klubem żeglarskim. Niestety, nie od razu Kraków zbudowano, a i mnie nie puszczono od razu na wodę. Każde dziecko musiało najpierw przepracować 200 godzin społecznych, więc grabiłem przez dwieście godzin liście z zazdrością patrząc jak inne dzieci cieszą się pływaniem. Spotkałem nawet ostatnio przypadkiem bosmana, który mnie w podczas tego grabienia pilnował. Śmiał się, że taki był system i nie mógł inaczej.
Czy uprawiam inne sporty? Pewnie! Właściwie to mogłem nawet zostać mistrzem ping-ponga. Pod koniec podstawówki wygrywałem różne zawody, byłem m. in. Mistrzem Gdańska, no i przyszła pora na decyzję, czemu się bardziej oddać. W końcu uznałem, że żeglując zobaczę więcej świata i jest to właściwie ciekawsze. Dziś nie żałuję.
Lepiej celebrytów zabierać z sobą w rejs niż stać się jednym z nichCzy żeglarz może być celebrytą? Moim zdaniem nie, bo celebryta nie ma już w pewnym momencie kiedy pływać, jest znany, bo jest znany, musi się promować, a żeglarz identyfikuje się z tym co robi. Lepiej celebrytów z sobą zabrać. Ale faktem jest, że żeby znaleźć sponsorów musisz się w pewnym stopniu celebrytą stać. To takie zamknięte koło, nie da się pływać/ścigać daleko bez sponsorów lub znajomości.
Velux 5 Oceans Start w Veluxie wymagał wielu przygotowań, bo to aż 30 000 mil. Bardzo pomogli mi przyjaciele z OPERONU, jacht Operon Racing którym płynąłem odpoczywa teraz w Sopocie i czeka na kolejny wyścig.
Żeglarstwo: hobby czy zawód?Ulubiona szanta? Nie lubię szant, więc nie mam ulubionej. Jestem taki niesztampowy żeglarz. Mam klapki na oczach: widzę tylko łódki i wyścigi. Nie kręcą mnie śpiewy, ogniska itp. Żagle na początku to była moja pasja, dziś na pewno bardziej zawód. A hobby? – Komputer. Mam bloga, sprawdzam newsy, nowinki techniczne. Kontaktuję się z przyjaciółmi.
Czy żeglarz musi być silny? Siła nie wystarczy, dziś musi on dużo wiedzieć i myśleć, zanim coś zrobi, bo ma pod sobą często dziesiątki ton. Najważniejsza jest głowa, choć ogólna sprawność fizyczna też się przydaje, ale nawet Pudzianowski nie poradziłby sobie na łodzi, gdyby nie wiedział za które sznurki pociągnąć.
Fot. onEdition
|
Wypadek podczas Velux 5 Oceans Co czułem? Zaskoczenie, złość, panika, głupota. Ten generator wiatrowy był założony na noc przed startem, wiedzieliśmy, że za nisko, więc miałem uważać. No ale stało się. Był 9 dzień rejsu, podniosłem się z impetem, uderzyłem głową w ten generator i krew zaczęła zalewać mi oczy, a z czoła zwisał trójkątny kawałek skóry. W pierwszej kolejności, po opanowaniu paniki pomyślałem, że muszę zatrzymać krwawienie. Zadzwoniłem do żony, Elizy, domorosłego weterynarza. Jak usłyszała, że mam skalp do zdjęcia, bo ranę od czubka głowy aż do nosa, uznała, że nie ma innej rady, trzeba szyć. Tylko uwierz, że zupełnie inaczej takie szycie wygląda w szpitalu, a inaczej kiedy jesteś sam na łodzi, która płynie w przechyle w gorącej strefie tropikalnej. Poczułem się gorzej niż Terminator, który się operował w jednym z filmów. Był środek wyścigu, mogłem zrezygnować i czekać aż dopłynie łódź ratunkowa, albo sobie poradzić. Zważywszy, że zawsze bałem się krwi uważam, że przełamałem jedną ze swoich barier. Na wzmocnienie przed całą operacją wziąłem kroplówkę soli i zjadłem dwie tabliczki czekolady, żeby uzupełnić magnez i żelazo, po czym umyłem i ogoliłem głowę, i zacząłem szyć. Kiedy dopłynąłem do Kapsztadu i obejrzał mnie tam lekarz uznał, że świetnie mi poszło, bo w warunkach portowych nie zszyłby mnie lepiej.
Co by się stało gdybym stracił przytomność? Sam o tym myślałem. Ale tak naprawdę decydując się na samotny wyścig musisz wziąć pod uwagę, że coś może się wydarzyć, że jesteś uzależniony od pogody i sprzętu. Jest teraz rozwinięty system lifetrackingu, więc z pewnością jakbym zbyt długo się nie kontaktował z bazą lub organizatorami wyścigu, to ktoś by mnie szukał. Albo łódź płynąca za mną, albo helikopter.
Czego nie zrobisz w domu, zrobisz na łodziNa co jest czas na łodzi? Na leżenie. Niesamowicie dużo leżałem w czasie ostatniego rejsu. Kiedy nie żyjesz pracą, domem, miastem i tak leżysz, stale dochodzą cię różne myśli i pytania: a po co mi to? A co ja tu robię? Czasem jak patrzyłem na gwiazdy, to zdawałem sobie sprawę z tego, że w ich obliczu jestem kurzem, planktonem.
Po samotnym rejsie na lądzie szukam najpierw...Czego brakuje na morzu? Mnie przede wszystkim kontaktu z drugim człowiekiem. Jak płynę tyle czasu sam, to ogarnia mnie marazm, zmęczenie. Mało spałem, bo średnio 3 godziny na dobę, na początku bardzo trudno usnąć i zaufać urządzeniom. Czujesz po prostu strach, że coś się posypie i nie zdążysz zareagować. Na szczęście są dźwiękowe alarmy, więc urządzenia (dopóki działają poprawnie) budzą na czas. Szczególnie przydatny był dla
"Gutek" jest 183-tą osobą na świecie, która samotnie opłynęła glob. Fot. onEdition |
mnie autopilot racingowy – drugie takie urządzenie na świecie, które kontruje, skręca, odpada i ostrzy w optymalnym momencie.
Co robię najpierw po powrocie? Jest taka prawda o żeglarzu, który wraca z morza, właściwie nie ma znaczenia czy płynął sam, czy z innymi ludźmi. Kiedy na lądzie ma do wyboru przytulić swoją kobietę i zjeść obiad, na 100% w pierwszej kolejności wybierze to drugie.
Woda z tatąJak znosi moje pływanie rodzina? No cóż, żona kota w worku nie brała, wiedziała że pływam, akceptowała to od początku. Mam 14-letnią córkę, która też pływa, ale wpław. Stratuje w różnych zawodach. Dla Zuzi woda to albo ze mną, albo na basenie, sama nie chce żeglować.
Żeglarzowi ciężko na lądzieGdzie teraz płynę? Wybieram się w przyszłym roku na Vendée Glob. Zaczyna się 10-ego listopada. To najtrudniejszy samotny wyścig żeglarski wokół Ziemi: bez przystanków i bez pomocy z zewnątrz. W ostatniej edycji [2008/2009 - przyp. autora] wzięło udział 27 łodzi i tylko 11 skończyło. Będę płynąć w klasie ECO 60.
Spokojny rejs łodzią przez Atlantyk? To nie dla mnie, zanudziłbym się na śmierć. Muszę się ścigać.
Antarktyka? Nie, jeszcze nie. Ale w przyszłości – kto wie? Do morza też musiałem dorosnąć, więc może i do Antarktyki się uda. Na pewno nie będzie z tym problemu, jeśli chodzi o techniczną stronę wyprawy, nieskromnie muszę stwierdzić, że jestem absolutnie wielofunkcjonalny na jachtach racingowych.
Program żeglarski w każdej szkoleCzy szkoły powinny mieć programy żeglarskie? Jak najbardziej, i to nie tylko te położone w pobliżu wody. Prawda jest taka, że woda uczy pokory, daje szkołę życia. Do tego żeglarstwo nie istnieje bez matematyki, fizyki, chemii, geografii i historii. Jakoś trzeba łódź zbudować, tylko z zachowaniem praw fizyki ma prawo unosić się na wodzie. Oblicza się kursy, śledzi mapy, różne mikstury i płyny, tekstury żagli, siły wiatrów, historie rejsów. Dzieciakom wyszłoby to na pewno na dobre – takie połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Fot. onEdition
|
Nie tylko armia tworzy technologieCo mają wspólnego szybowce z żeglarstwem? Nie, nie chodzi o żeglowanie po morzach i w powietrzu, tylko o technologie. Mało kto wie, że nowe technologie oraz superlekkie, a jednocześnie supermocne konstrukcje wprowadzane na Volvo Ocean Race są tam sprawdzane i weryfikowane, a potem idą do Formuły 1, a następnie do szybowców.
Volvo to nie tylko innowacje na wodzie. Jak wystartować w Volvo Ocean Race bez sponsora? Wirtualnie! Została stworzona gra – wirtualny wyścig, który toczy się po tej samej trasie i z zachowaniem autentycznych danych pogodowych i czasowych. Dane aktualizują się co 3 godziny. Do tego wyścig może wirtualny, ale nagroda całkiem realna – nowe Volvo.