Pieczona perliczka kontradmirała Saumareza
Napoleon podjął ostatnią próbę ratowania odciętej w Egipcie armii. Aby to się udało, trzeba było przynajmniej na jakiś czas zmniejszyć przewagę Brytyjczyków na wodach Morza Śródziemnego. W tym celu postanowiono zgromadzić w Kadyksie znaczne siły, na które składać się miało 6 jednostek odkupionych od Hiszpanów i oddanych pod komendę kontradmirała Pierre Dumanoir Le Pelley, do tego 5 liniowców z Rochefort i 3 z Tulonu oraz dywizjon hiszpański. Plany te nie do końca się powiodły. Pierwsze wyruszyły okręty, które przybyły z Tulonu pod dowództwem kontradmirała de Linois. Jednak ich dowódca rychło się zorientował, że podąża za nim Saumarez z 7 liniowcami i wtedy podjął decyzję schronienia się w okolicach Algeciras, pod osłonę baterii nabrzeżnych. Atak Anglików nie udał się, słaby wiatr utrudniał manewrowanie, a zaciekły ogień dział umiejscowionych na lądzie zmusił ich do wycofania – stracili jeden z okrętów, „Hannibal” osiadł na mieliźnie.
Kolejne spotkanie z francusko-hiszpańską eskadrą nastąpiło 12 lipca 1800 roku. Anglicy ze spokojem ruszyli na wroga, wykorzystując zamieszanie jakie wprowadzili Hiszpanie, którzy wreszcie dołączyli do flotylli. Pierwszym łupem stał się francuski „Saint Antoine”. Gdy słońce zaczęło się kryć za horyzontem, w zapadających ciemnościach dwa hiszpańskie okręty, „Real Carlos” i „San Hermenegildo” na skutek pomyłki wdały się w bratobójczą walkę, po czym oba zatonęły. Cóż, francuski admirał nie miał wielkiego pożytku ze swoich hiszpańskich sojuszników. Widząc, że klęska jest nieuchronna, opuścił flagowiec i na pokładzie fregaty „Sabine” uciekł wraz z dowódcami hiszpańskimi z pola bitwy.
I tak kontradmirał Saumarez unicestwił plany Bonapartego. Francuska armia w Egipcie nie otrzymała pomocy. Anglia po raz kolejny udowodniła, że panuje na wodach Europy.
W kabinie HMS „Caesar” panował radosny nastrój.
-
Znów daliśmy popalić żabojadom – pokrzykiwali oficerowie. Kontradmirał Saumarez u szczytu stołu z uśmiechem spoglądał na rozłożone potrawy, jego wzrok przyciągnęła pięknie upieczona perliczka, spowita plastrami boczku.
Pieczona perliczka
Sprawioną perliczkę nacieramy z zewnątrz i w środku solą i pokruszonymi ziarnami jałowca. Odstawiamy w zimne miejsce, by przeszła smakami. Następnie tuszkę obkładamy plastrami cienko pokrojonego boczku – perliczka ma mięso delikatne i nie tłuste, boczek zapobiega nadmiernemu wysuszeniu. Boczek przytrzymujemy obwiązując perliczkę nitką bawełnianą. Dobrze jest związać także nogi, by nie zmieniły położenia w trakcie pieczenia. Kilka plastrów boczku układamy na dnie brytfanny, na nich kładziemy perliczkę. Przykrywamy brytfannę i wkładamy do rozgrzanego piekarnika (160 stopni). W trakcie pieczenia, od czasu do czasu podlewamy wytopionym tłuszczem. Na koniec brytfannę odkrywamy i nieco rozsuwamy plastry boczku, tak aby skóra perliczki się przyrumieniła. |