Kowalczyk wycofuje się z Mini Transat
wtorek, 3 listopada 2015
Informacja prasowa | Milka Jung
Dziś w nocy Radek Kowalczyk nadał sygnał wzywania pomocy. Natychmiast została uruchomiona akcja ratunkowa koordynowana przez centrum ratownictwa morskiego w Las Palmas.
Radioboja na pokładzie jachtu Kowalczyka służąca do nadawania sygnału wzywania pomocy. Fot. MJ |
Jednocześnie jeden z jachtów asystujących, Tauranga, na polecenie organizatorów regat, obrał kurs na pozycję Radka. Płynący najbliżej zawodnik, Sébastien Pébelier, poproszony przez Radka przez UKF, najszybciej znalazł się na miejscu i przez swoje radio pomagał w akcji (radio Radka zostało zalane).
O godzinie 0211 Kowalczyk był już bezpieczny na pokładzie Taurangi, a następnie został przekazany na pokład statku handlowego płynącego do Las Palmas. Bezpośredni kontakt telefoniczny z nim będzie możliwy dopiero jutro lub pojutrze.
Jest cały i zdrowy, kontaktował się z najbliższymi. Poinformował, że żeglował z prędkością 11-12 węzłów, gdy uderzył w jakiś obiekt. W wyniku zderzenia, do jachtu zaczęła dostawać się woda, a on został zmuszony do wezwania pomocy.
Według relacji żony Radka, Joanny Kowalczyk, z którą rozmawiał już z pokładu statku, prędkość jachtu w chwili uderzenia wynosiła 11-12 węzłów. W pewnym momencie kadłub uderzył w coś mocno, a do jachtu zaczęła wlewać się woda. Radek powiadomił najbliżej płynącego zawodnika, Sébastiena Pébelier (Mademoiselle Iodée) o sytuacji przez UKF, bo nie wiedział, jak długo będzie jeszcze mógł korzystać z własnej elektroniki, zanim zaleje ją woda. Nadał sygnał wzywania pomocy. Dalszą komunikację z jednostkami uczestniczącymi w akcji prowadził Sébastien Pébelier. Nie było konieczności używania tratwy ratunkowej. Radek zabrał ze sobą jedynie torbę ewakuacyjną.
Tagi:
Mini Transat,
Radek Kowalczyk