Czy zanieczyszczenia gazowe wpuszczone przez ludzkość do atmosfery mogą… ochładzać klimat? Wszystko wskazuje na to, że owszem. OK, uściślijmy coś: ochładzają ocean, a ten – ochładza klimat, a przynajmniej powstrzymuje jego ogrzewanie. Jak to właściwie działa? I czy w związku z tym powinniśmy śmiecić bardziej?
Czarna owca oceanów
Każdy, kto w dzieciństwie choć raz czekał, aż słoneczko zagrzeje mu wodę w basenie, wie, że trwa to boleśnie długo. W skali makro działa to podobnie, i w dodatku w dwie strony: woda ma wysokie ciepło właściwe (a na Ziemi jest duuużo wody), więc potrzeba sporo energii, by ją ogrzać lub ochłodzić. I własnie z tego powodu chłodny ocean ochładza klimat, ale ciepły przyczynia się do globalnego ocieplenia.
Dlatego właśnie naukowcy martwią się podnoszeniem temperatury oceanów, bowiem po pewnym czasie wpłynie ono na klimat całej planety. A chcąc przewidzieć, ile to jedst "pewien czas" oraz w jaki sposób będzie przebiegało ocieplanie, tworzą rozmaite modele; zwykle bywają one trafne – jednak jest pewien wyjątek, który uparcie zachowuje się inaczej, niż w teorii powinien.
Twarde dane
Tą czarną owcą klimatologów jest wschodnia połowa Oceanu Spokojnego (ta bliższa Ameryce Południowej) na wysokości równika. Została ona nieformalnie nazwana „chłodnym równikowym językiem Pacyfiku”. OK, nazwa może i mało finezyjna - ale za to bardzo trafna.
Zgodnie z założeniami wszelkich modeli klimatycznych, od 2000 roku temperatura wody w tym rejonie powinna wzrosnąć o około jeden stopień Celsjusza. Dane pokazują jednak zupełnie co innego – w tym okresie w obrębie „jęzora” temperatura nie tylko nie wzrosła, ale w niektórych miejscach wręcz… delikatnie spadła. Czyżby uczeni się pomylili? Tak wszyscy na raz?
Jak to możliwe?
Te same pytania zadaje sobie świat nauki – m. in. pani geofizyk Clara Deser z National Center For Atmospheric Research (NCAR). W artykule opublikowanym na łamach „Nature Climate Change” wysunęła ona hipotezę, że przyczyną takiego stanu rzeczy są związki siarki, jakie ludzkość wyemitowała do atmosfery jeszcze w XX wieku, a unoszące się od tego czasu w atmosferze drobiny siarkowe doprowadziły do zmiany sposobu cyrkulacji mas powietrza nad tropikalnym Pacyfikiem.
Co prawda mamy rok 2024 i emisja związków siarki znacząco się zmniejszyła (głównie wskutek świadomego jej ograniczania, stosowania odpowiednich regulacji prawnych, filtrów itp.), jednak niewiele to zmieniło. Trzeba pamiętać, że aerozole siarkowe były obecne w atmosferze przez kilkadziesiąt lat. Skutki ich oddziaływania będą się zatem utrzymywać jeszcze przez jakiś czas – innymi słowy, zdaniem pani naukowiec, natura ma zareagować z opóźnieniem. Jak dużym? Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Teraz tylko czekać, aż ktoś wpadnie na pomysł, by ratować planetę, spalając zanieczyszczony wegiel...
Tagi: nauka, klimat, ekologia, ciekawostki, Pacyfik, temperatura, siarka