Mówi się o korzyściach, jakie nauka żeglarstwa przynosi dzieciom i młodzieży. Coraz popularniejsze są jednak rozmaite projekty adresowane do osób w wieku emerytalnym. I nie chodzi o żeglarzy, którzy są w pięknym wieku balzakowskim i z morzem mają do czynienia od lat – chodzi o takie osoby, które dopiero ok. 60 zaczynają swoja przygodę z tym rodzajem spędzania czasu.
Fot. Sailing Pro |
O pomoc poprosiliśmy specjalistów, Jolantę i Roberta Stępniów z Sailing Pro, którzy od ponad 20 lat zajmują się żeglarstwem i szkoleniami na patent żeglarza jachtowego i sternika motorowodnego. Jak twierdzą, szkolą bez górnych ograniczeń wiekowych – wszystkich powyżej 14 roku życia. Jednak statystycznie rzecz biorąc, osoby w wieku emerytalnym stanowią zaledwie ok. 10 procent ich klientów. Co ciekawe – są to sami mężczyźni. Ale bynajmniej nie ci, którzy jako dzieci marzyli o tym, żeby zostać piratem. O zainteresowaniu się żeglarstwem decydują najczęściej… względy towarzyskie. Przyjaciele lub znajomi zabrali kiedyś na rejs albo mają jacht, czasem też ten sposób wypoczynku zaproponowały dzieci. Na kurs nie przychodzi się z ulicy a dopiero po pierwszym kontakcie z wodą. Panowie bynajmniej jednak nie traktują żeglarstwa jak odpoczynku – drzemie w nich potężny duch rywalizacji. Nie tylko z osobami młodszymi. Głównie chodzi o to, żeby udowodnić sobie samemu, że – mówiąc wprost – nie jest za późno i się jeszcze jest w stanie zacząć nową aktywność.
Żeglarstwo jest bardzo dobre dla osób dojrzałych, z kilku względów. Po pierwsze wymaga ogólnej sprawności fizycznej, zwłaszcza koordynacji ruchowej i wzrokowo-ruchowej. Wymaga szybkości reakcji i refleksu, a także umiejętności szybkiego podejmowania decyzji. To znakomita gimnastyka dla umysłu, który – jak każdy inny organ ludzkiego ciała potrzebuje stymulacji aby utrzymać formę. Dodatkowo na kursie żeglarskim wymaga się przyswojenia pewnej wiedzy. Jak twierdzi Jolanta Stępień, tę część niektórym trudno zaakceptować, bo odwykli od uczenia się. _Kursanci maja też pewne opory przed pewnym „wojskowym” drylem, który obowiązuje na łodzi. Chętnie pominęliby część z uczeniem się komend, tłumaczą, że wszyscy przecież wiedzą, o co chodzi – mówi Jolanta Stępień. – Jednak potem okazuje się, że te komendy i polecenia bardzo im się przydają w trudnych, kryzysowych warunkach.
Fot. Sailing Pro |
Dla szkoleniowców różnica w uczeniu młodzieży a osób w wieku ok. 60 lat jest duża. Dzieci się buntują, często bywają niezdyscyplinowane. Osoby starsze wiedzą, że stanowią zespół. Łatwo podporządkowują się obowiązującej na jednostce hierarchii i nie maja problemów z akceptacja poleceń. Jednak żeglowanie i nauka nie są dla nich łatwe, zwłaszcza na początku. Ćwiczeń wymagają rzeczy czysto manualne – na przykład wiązanie węzłów oraz niezbędna podczas poruszania się na łodzi koordynacja wzrokowo-ruchowa.
Jak już wspomniano na początku, o ile mężczyznom zdarza się rozpoczynać karierę żeglarza w późniejszym wieku o tyle kobiety unikają tego rodzaju aktywności. – Przede wszystkim chodzi o zwykły, fizyczny strach przed wodą i otwartą przestrzenią, spotęgowany kłopotami z błędnikiem – wyjaśnia Jolanta Stępień. – Po drugie kobiety maja zupełnie inne podejście. Im niepotrzebny patent. Nie potrzebują się sprawdzać.
Szkoleniowcom zależy na tym, żeby zachęcać seniorów do kursów. – Poza tym, że poprawiają sprawność, to dają olbrzymie korzyści społeczne. Ma się poczucie bycia częścią grupy, drużyny. Można tą drużyną zarządzać. Poza tym to świetny sposób na spędzanie czasu wolnego, zwiedzanie i poznawanie nowych ludzi. Tym bardziej, że w kursach są grupy mieszane, z osobami w każdym wieku. Różnice w latach nigdy nie były i nie są przeszkodą w żeglowaniu – podkreśla Jolanta Stępień.
O kursach organizowanych przez Sailing Pro na stronach:
www.patenty-zeglarskie.pl, www.patenty-motorowodne.pl