I bynajmniej nie jest to Wenecja. Mowa o położonej w Niderlandach niewielkiej miejscowości Giethoorn (czyli Kozie Rogi). Nazwa o tyle znamienna, że ponoć w średniowieczu założyciele osady odnaleźli tutaj rogi kozła zatopione w bagnie. I warto podkreślić, że pod względem poziomu wilgoci niewiele się od tego czasu zmieniło.
Wajah Desa Giethoorn Di Belanda, Desa Tanpa Jalan Raya! Lho Kok Bisa? - https://t.co/8MEAEK7kZ0
— Backpacker Indonesia (@idbcpr) May 9, 2023
Marzenie ekologów?
W Giethoorn w ogóle nie ma samochodów. Nawet elektryków. Wszyscy mieszkańcy, a także licznie odwiedzający wioskę turyści, poruszają się albo pieszo, albo łodziami. Nawet listonosz przemieszcza się w ten sposób.
Holendrzy w ogóle mają dość radykalne podejście do kwestii ochrony przyrody i planują, żeby do 2030 roku wszystkie środki transportu w ich kraju były zeroemisyjne. Już teraz na mieszkańca przypada tam 0,52 samochodu – jest to jeden z najmniejszych wyników w Europie.
Można więc powiedzieć, że Giethoorn wychodzi przed szereg, nawet jak na holenderskie standardy. Co więcej, lokalsi używają tylko silników elektrycznych albo wioseł. Dzięki temu, jak twierdzą, najgłośniejszym dźwiękiem, jaki można usłyszeć podczas przemieszczania się po miejscowości, jest kwakanie kaczek. No i może jeszcze zachwycone westchnienia turystów.
Jak się żyje w Giethoorn?
Z pewnością nietypowo. Miejscowość leży na skraju bagien Overijssel, na północny wschód od Amsterdamu. W Giethoorn jest 55 mil kanałów oraz 180 drewnianych mostów dla rowerzystów i pieszych. W wiosce funkcjonują też hotele, restauracje i muzea, jest więc co robić poza podziwianiem widoków.
Na stałe mieszka tutaj 2600 osób. Kozie Rogi wyglądają naprawdę bajkowo, a z uwagi na wszechobecną wodę bywają nazywane holenderską Wenecją. Jest to jednak dość krzywdzące, bo miejscowość jest znacznie bardziej urokliwa i zielona, niż krzykliwa, zmanierowana (chociaż nadal piękna) Wenecja.
Jest jednak pewien element, który łączy Kozie Rogi z włoskim miastem. Jest to obecność turystów – zwłaszcza Chińczyków. Szacuje się, że każdego roku przybywa ich tutaj około... 200 tysięcy. Oznacza to, że w holenderskiej wiosce łatwiej spotkać Azjatę, niż Europejczyka.
Fotografia tytułowa: Bert Knot/Wikipedia
Tagi: Niderlandy, Giethoorn, kanały, ekologia, ciekawostki