Jak to jest, że woda pokrywa niemal 75% naszej planety, a mimo to aż ¼ populacji nie ma do niej dostępu? Dlaczego jedni mogą rozkoszować się jej obfitością, podczas gdy dla innych życie to codzienna walka o każdy łyk? To jeden z największych absurdów naszych czasów: niektórzy każdego dnia przemierzają kilkanaście kilometrów po wodę, inni mają jej pod dostatkiem, a są też tacy, którzy robią fortunę na sprzedaży wody butelkowanej. Ta seria artykułów będzie inna, skupimy się na tym, co ważne dla każdego z nas. Poruszymy tematy i historie, które dotyczą nas wszystkich. Co poniedziałek będziemy pisać o tym, bez czego nie ma życia – o wodzie.
Zacznijmy od początku. Na Ziemi znajduje się 1,3 zetta litrów wody. Brzmi imponująco, ale tylko 2,5% z tej ilości to woda słodka, a i ta nie zawsze nadaje się do spożycia. Na świecie żyje 8,2 miliarda ludzi, a liczba ta rośnie z roku na rok. Przeciętny Polak zużywa około 110-150 litrów wody dziennie, z czego na picie przypada jedynie 2-4 litry. Co dzieje się z resztą? Głównie zużywamy ją do higieny osobistej. Przeciętna wanna mieści od 110 do 150 litrów wody, a pięciominutowy prysznic to około 40 litrów. Jedno pranie pochłania około 37-45 litrów. Łatwo zauważyć, że choć 1,3 zetta litra brzmi imponująco, problem jest ogromny.
Najwięcej zasobów wody pitnej znajduje się w Brazylii, głównie dzięki Amazonce oraz klimacie podzwrotnikowym, który sprzyja obfitym opadom. Kolejne miejsca zajmują Rosja, Kanada, Indonezja, Chiny i Kolumbia. Dlaczego więc w miastach takich jak São Paulo, Rio de Janeiro czy Belo Horizonte podczas suszy grozi ograniczenie dostępu do wody? W ciągu ostatnich trzech dekad Brazylia straciła około 15% swoich wód powierzchniowych, mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, ale liczenie, że sytuacja się poprawi to Spe pendere.
Jeśli w kraju z największymi zasobami wody na świecie jej brakuje, to jak będzie w Polsce? Jesteśmy, wraz z Maltą, Cyprem i Czechami, na samym końcu europejskiej tabeli pod względem zasobów odnawialnej wody pitnej na mieszkańca. Nawet teraz możemy zauważyć skutki globalnego ocieplenia. Ostatnie fale upałów, mniejsza wilgotność powietrza oraz ilość wody zużywanej w przemyśle wpływają na to, że za kilkadziesiąt lat może zabraknąć wody, którą dzisiaj możemy się cieszyć. Zmiany klimatyczne prowadzą do częstszych susz i nieregularnych opadów, co dodatkowo zmniejsza dostępne zasoby wodne.
To był krótki wstęp do tematów, które będziemy poruszać w kolejnych tygodniach. Jeśli jesteście ciekawi, ile litrów wody potrzeba do wyprodukowania 1 tony ubrań w zależności od materiału, czekajcie na nas w kolejny poniedziałek!