Jest wiele pytań na temat zwierząt, które spędzają sen z oczu przeciętnemu człowiekowi. Na przykład czy pingwiny mają kolana? (odpowiedź znajdziecie w jednym z poprzednich numerów naszego „Morza”, polecamy!). No i jak to się dzieje, że żółwie, pozbawione gpsa czy kompasu odnajdują na oceanie drogę do najmniejszych nawet wysepek? Okazuje się, że są ludzie, którzy nie spoczną, póki nie uzyskają odpowiedzi.
Sprawą podróżowania żółwi zajął się międzynarodowy zespół naukowców z australijskiego Deakin University, Uniwersytetu w Pizie i brytyjskiego Swansea University. Uczeni zainwestowali w nadajniki satelitarne, które przymocowali do 33 żółwi zielonych, po czym puścili je na wolność. Dzięki temu udało się zarejestrować trasy wędrówek. Siedem żółwi przepłynęło kilkadziesiąt kilometrów do miejsc żerowania na wyspie Great Chagos Bank. Sześć wybrało się w zdecydowanie dłuższą podróż płynąc ponad 4 tys. kilometrów do Afryki. Jeden popłynął na Madagaskar a dwa kolejne wybrały relaks na plaży na Malediwach.
Wykazano, że żółwie mogą oddalać się nawet o kilkaset kilometrów od bezpośrednich tras prowadzących do celu, zanim zmienią kierunek poruszania się – często na otwartym oceanie. Co ciekawe, badanie pokazało, że żółwie często w końcowej fazie migracji miały problem ze znalezieniem małych wysp i np. mijały je. Dr Nicole Esteban ze Swansea University, jedna z uczestniczek badania podkreśliła, że uczeni byli zaskoczeni, że żółwie często przegapiały cel swojej wędrówki i oddalały się od niego o kilkaset kilometrów, a potem przeczesywały ocean, aby go znaleźć.
Zdaniem uczonych badanie wykazało, że żółwie dysponują prymitywnymi zdolnościami nawigacyjnymi, które umożliwiają im orientację na otwartym oceanie. Według teorii najprawdopodobniej wykorzystują do tego pole magnetyczne Ziemi. Być może dowiedzie tego kolejna grupa naukowych entuzjastów.
Tagi: żółw, nawigacja