Niedawno na Tawernie pojawiła się informacja o tym, że amerykańska Marynarka Wojenna planuje powrócić do tradycyjnych metod nawigacji, takich jak choćby korzystanie z gwiazd do określenia położenia jednostki. Pomysł ten zrodził się jako pewnego rodzaju "plan awaryjny", na wypadek spełnienia się, przepowiadanego na najbliższą przyszłość, nowego zagrożenia dla marynarki - ataków cybernetycznych. Informacja ta zaciekawiła nas. Postanowiliśmy zapytać eksperta, jak wygląda stosunek do tradycyjnych metod nawigacji, kwestii bezpieczeństwa i nowoczesnych zagrożeń w polskiej Marynarce Wojennej.
Odpowiedzi na nasze pytania przygotował
prof. dr hab. inż. Andrzej Felski, dyrektor Instytutu Nawigacji i Hydrografii Morskiej
.
Czy w Polskiej Marynarce Wojennej rekruci uczą się nawigowania przy pomocy sekstantu?Pojęcie rekrut wymaga wyjaśnienia. W Polskich Siłach Zbrojnych służą tylko żołnierze zawodowi, więc nie istnieje pojęcie rekrut w takim sensie, jak to miało miejsce kilka lat temu. Sens tego pytania sprowadza się do pytania, czy kandydaci na oficerów (bo tylko oficerowie w MW RP prowadzą na okrętach nawigację) są uczeni metod nawigacji opartych o wykorzystanie sekstantu. Odpowiedź jest pozytywna, są uczeni i dla wyjaśnienia należy dodać, że nie oznacza to wyłącznie metod astronomicznych.
Jakie inne tradycyjne metody nawigacji powinni znać marynarze Marynarki Wojennej?
Jest ich wiele, przede wszystkim zasady zliczenia drogi, określania pozycji okrętu metodami wizualnymi (wzrokowymi) z wykorzystaniem pomiarów kierunków i kątów, nawigacji radarowej, radionawigacji, wykorzystania systemów inercjalnych, określania położenia okrętu względem innych okrętów w szyku, nawigacji podwodnej, w której GPS nigdy nie może znaleźć zastosowania itd. Laikowi, nawet żeglarzowi, trudno zrozumieć, że problem trafienia do określonego portu dla oficera marynarki wojennej jest problemem trywialnym. Przed okrętem stoją znacznie bardziej złożone problemy, na przykład związane z trałowaniem lub stawianiem min, przejściem przez przetrałowany tor wodny, który oczywiście nie jest w żaden sposób oznakowany, zajęcie pozycji względem innej jednostki, która często znajduje się poza horyzontem itd.
Jak zmieniło się szkolenie marynarzy z zasad nawigacji w ciągu ostatnich kilkunastu lat?
Zmieniło się z powodu wprowadzenia GPS, ale także z powodu wprowadzenia takich systemów jak ARPA, ECDIS, AIS, systemów inercjalnych i wreszcie potrzeby integrowania tych systemów.
Czy Marynarka Wojenne ma plan awaryjny, na wypadek gdyby z jakichś przyczyn niemożliwe byłoby ustalanie pozycji na morzu za pomocą GPSu?
Marynarka Wojenna posługuje się wieloma systemami nawigacyjnymi i nie zależy od GPS, wykorzystuje go jako jeden z wielu, więc nie można tego nazywać „planem awaryjnym”.
Czy istnieje realne zagrożenie cyberatakami dla polskich jednostek?
Oczywiście nigdy nie można wykluczyć takiej alternatywy, jednak wydaje się to najmniej prawdopodobne. Czego takie ataki miałyby dotyczyć? Okrętem sterują ludzie, nawet gdyby któreś spośród wielu dostępnych urządzeń zostało unieszkodliwione lub oszukane, pozostaje zawsze kilka następnych. Taka sytuacja mogłaby stanowić zagrożenie w odniesieniu do jednostek bezzałogowych, które są stosowane, jednak na bardzo niewielkich odległościach od okrętu, z wykorzystaniem technologii telekomunikacyjnych specyficznych dla takich właśnie, niewielkich zasięgów. Więc na podobnych odległościach musiałby się pojawić przeciwnik, który zamierza prowadzić taki atak. Bez wątpienia jednak zostałby wcześniej wykryty standardowymi metodami rozpoznania akwenu.
W jaki sposób jesteśmy przygotowani na ewentualne ataki hakerskie i próby zdalnego przejęcia statków przez wrogie siły?
Nie wyobrażam sobie, żeby takimi metodami można było zdalnie przejąć okręt obsadzony załogą. Realnym może być co najwyżej próba zakłócania funkcjonowania systemów nawigacyjnych lub telekomunikacyjnych pracujących na falach radiowych. Jednak te zagadnienia, zwane walką radioelektroniczną, znane są od lat sześćdziesiątych i MW RP jest na taką ewentualność przygotowana, tak jak zdecydowana większość sił zbrojnych na świecie. Pojawiają się ostatnio wzmianki o tzw. spoofingu, a więc możliwości wprowadzania w błąd systemu GPS. Jednak znany jest tylko jeden taki przypadek, przy czym dotyczy bardzo specyficznego sprzętu (drona), a ponadto nadal poddawane jest w wątpliwość, czy istotnie miało miejsc przejęcie przy użyciu spoofingu, czy po prostu przejęcie zdalnego sterowania tym obiektem. Opublikowano również opis tego rodzaju eksperymentu przeprowadzonego względem jachtu, jednak był to jeden, bardzo specyficzny eksperyment i nie można dziś mówić o technologii dającej się zastosować szerzej. Niemniej, może to dotyczyć tylko obiektów, sterowanych prymitywnymi systemami wyłącznie z użyciem GPS, co w marynarkach wojennych nie ma miejsca. Zwykle GPS stosuje się w połączeniu z innymi systemami, niezależnymi od fal radiowych. Więc pomijając to, że alternatywa spoofingu jest dziś tylko możliwością potencjalną, zostałaby wykryta dzięki integrowaniu informacji GPS z informacjami z innych źródeł. Jako bardziej realne zagrożenie należy traktować zagłuszanie (jamming), czyli wytwarzanie sygnałów silniejszych niż sygnały użyteczne dla systemu, który chcemy zneutralizować. Zagłuszanie cechuje się zawsze ograniczonym zasięgiem i wymaga zbliżenia się na pewną odległość, a przy tym jest łatwo wykrywane. Technologia taka znana jest od czasów II wojny światowej i traktowana jest jako jeden z wariantów walki radioelektronicznej. Z tego względu siły zbrojne wielu państw są na taką ewentualność przygotowane poprzez posiadanie odpowiedniego sprzętu oraz ćwiczenia prowadzone w określonych warunkach. Na przykład w pierwszej połowie października NATO przeprowadziło takie ćwiczenia na Morzu Północnym.
Czy również jachty – zwłaszcza te najbardziej nowoczesne, nierzadko wyposażone w rozbudowane systemy elektroniczne – są narażone na cyberataki? Tylko jeśli będą to jachty bezzałogowe, co wydaje się absurdem, przecież nie po to buduje się jachty. Albo jeśli będą miały kiepsko wyszkoloną załogę, która nie potrafi zauważyć tego po innych objawach.
Jak możemy się chronić przed takimi atakami?
Nie ograniczać się tylko do GPS, prowadzić inne obserwacje, na przykład porównując kurs i prędkość z innych mierników oraz prowadząc zliczenie drogi Jeśli stosuje się autopilota do sterowania, to sterować na podstawie kursu z kompasu, nawet magnetycznego, a nie według tzw. „Waypointów” z GPS.