TYP: a1

Benedykt Dybowski – facet, który rozwalił system

piątek, 31 marca 2017
Anna Ciężadło

Dybowski: zesłaniec, filantrop, badacz, podróżnik, przyrodnik, lekarz. A, i jeszcze odkrywca. Coś pominęliśmy? Może jeszcze… mors? Zimno naprawdę nie robiło na nim wrażenia, bowiem pomimo takich atrakcji:

„Kilka tygodni z rzędu przebywaliśmy na lodzie jeziora bez namiotu, nocowaliśmy, ścieląc posłanie na powierzchni śniegów i lodów” z własnej woli powrócił na Syberię. Geniusz czy szaleniec?

[t]Benedykt Dybowski[/t] [s]Fot. Wikipedia[/s]

Początki

Benedykt urodził się w rodzinie szlacheckiej w Adamarynie (okolice Mińska). Wraz z piątką rodzeństwa, dorastał na folwarku dziadków i już od wczesnego dzieciństwa bardzo  interesował się przyrodą. Jako dorosły i ciekawy świata człowiek, studiował medycynę i nauki przyrodnicze w Dorpacie (Estonia), skąd jednak został wyrzucony za sekundowanie w pojedynku.

Kontynuował więc studia we Wrocławiu i Berlinie; zrobił doktorat z kwestii płciowości pszczół (bajka o Mai i Guciu jeszcze wówczas nie powstała, wiec zagadnienie było mało znane), zajmował się także badaniem ryb karpiowatych Inflant, a nawet odkrył nowy gatunek skorupiaka (Branchipus grubii).

[t] Bajkał[/t] [s]Fot. Andrzej Barabasz (Chepry), Wikipedia[/s]

Tryby historii

Czasy jednak były takie, że nie sposób było skupić się na rybkach, pszczółkach i przyrodzie – polityka wyciągnęła po Dybowskiego swoje macki, skutkiem czego nie tylko trafił do więzienia, ale i stracił szansę na objecie prestiżowej katedry zoologii UJ (mimo wysiłków świata nauki, rząd austriacki odmówił wichrzycielowi tego zaszczytu). Zamiast na UJ, Dybowski trafił do Szkoły Głównej w Warszawie (lepsze to, niż nic), gdzie jednak nie zagrzał zbyt długo miejsca, ponieważ wziął czynny udział w organizacji powstania na Litwie i Białorusi.

Został za to aresztowany i uwięziony w Cytadeli Warszawskiej, a następnie… skazany na śmierć przez powieszenie. Dybowskiego uratowało środowisko niemieckich zoologów, a także interwencja samego Bismarcka, którzy stwierdzili zgodnie, że szkoda byłoby tak wspaniały umysł skazać na niebyt. Karę śmierci zamieniono zatem na drobne 12 lat zesłania, co, jak się później okazało, stało się początkiem zupełnie nowego rozdziału w dziejach nauki i samego Dybowskiego.

 

Uroki Syberii…

Syberia, jako tradycyjny kierunek wczasów dla niewygodnych systemowi ludzi, kojarzy nam się z głodem, chłodem i drastycznie surowymi warunkami życia. Wszystko to prawda, jednak Dybowski dostrzegł tam coś więcej, a mianowicie – wspaniałą, niemal dziewiczą naturę. Dowodzi to faktu, że świat ma tyle kolorów, ile potrafimy w nim dostrzec (o ile oczywiście mamy szczęście – w końcu zamarzając i głodując, trudno zachwycać się urokami krajobrazu).

Dybowski jednak miał szczęście, a ponieważ dysponował również błyskotliwym intelektem i nieprzeciętną wiedzą, połączył te zasoby w jedną całość i podczas przymusowych wakacji pracowicie badał faunę wschodniej oraz zachodniej Syberii, doprowadzając do ciekawych wniosków (na przykład do tego, że te dwie krainy znacząco się różnią, i to nie tylko nazwą).

 

… oraz Bajkału

Po dwóch latach zesłania, Dybowski dostał pozwolenie na przeniesienie się nad Bajkał i badanie tamtejszej przyrody, co jednak nie było zadaniem łatwym: mrozy sięgały drobnych 40 stopni Celsjusza, a większość narzędzi badawczych musiał wykonać sobie sam. Uczony jednak nie zrażał się takimi drobnostkami i dalej prowadził swoje badania – udało mu się odkryć 6 nowych gatunków ryb i aż 116 (tak, sto szesnaście) nieznanych dotąd gatunków skorupiaków.

Z zebranych przez niego materiałów korzystali też inni uczeni, na przykład jego brat Władysław, a także profesorowie z Berlina, Lwowa i Krakowa (w sumie to sprytne, prowadzić badania na okazach, przy których zbieraniu zupełnie ktoś inny odmrażał sobie tyłek). Nie wdając się w zawiłości botaniki, możemy śmiało stwierdzić, że badania Dybowskiego całkowicie odmieniły stan światowej wiedzy na temat syberyjskiej przyrody.

 

Inne zainteresowania

Dybowski interesował się nie tylko Bajkałem i żyjącymi w nim stworami. Badał też ptaki i ssaki, za co otrzymał Złoty Medal Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu, a w swoich ekspedycjach naukowych był naprawdę niestrudzony: zbadał kraj Amurski, Nadmorski, Ussuryjski, Zabajkale, Mongolię i jezioro Chanka. Podczas badań odkrył między innymi nowy gatunek jelenia, dziś nazywanego jeleniem Dybowskiego.

Kiedy po 11 latach przymusowego zesłania dostał w końcu pozwolenie na powrót do kraju (głównie dzięki usilnym staraniom Towarzystwa Geograficznego i Akademii w Petersburgu), nie zagrzał długo miejsca i wkrótce udał się na Kamczatkę, co było od lat jego wielkim marzeniem (czyżby polubił chłodny klimat?)

Objął stanowisko lekarza okręgowego w Pietropawłowsku i oprócz badań przyrodniczych prowadził też antropologiczne oraz skuteczną, choć mało medialną działalność charytatywną: wycinał wrzody, gasił epidemie i zakładał szpitale dla trędowatych. Za własne pieniądze kupił też renifery i konie, a następnie zawiózł je cierpiącym skrajną nędzę mieszkańcom Wyspy Beringa, co znacząco poprawiło ich warunki bytowe i dało im możliwości rozwoju. Zakładał również rezerwaty dla soboli (będących głównym źródłem dochodu lokalnej ludności, a będących niemal na wymarciu) oraz hodowle królików i kóz, co pomogło przynajmniej częściowo rozwiązać problem głodu w rejonach Kamczatki.

 

Dybowski na mapach

Jak widać, Dybowski naprawdę zasłużył sobie na miejsce na mapach (i w Wikipedii): miejsce na ziemi, które miało być dla niego karą, przekształcił w pole do badań naukowych. Rozłożył system, udowadniając, że jeśli życie (lub zaborca) rzuca pod nogi kłody, to zawsze można zrobić z nich drabinkę i wspiąć się na szczyt, pozostając jednak gościem wrażliwym na proste potrzeby prostych ludzi. Właściwie, biorąc pod uwagę wszystko to, czego dokonał można wręcz zapytać, dlaczego jest tak mało znany?

Być może po prostu miał słaby PR, albo czasy były mało sprzyjające: przez Europę przetoczyły się dwie wojny światowe, co nieszczególnie sprzyjało rozwojowi nauki. W PRL-u powszechnie było wiadomo, że bratni naród nikogo nie zsyłał na Syberię (a w każdym razie nie z powodów politycznych), zaś obecnie fakt, że ktoś mógł zachwycać się przyrodą wrażego mocarstwa, nawet dobrowolnie tam wrócić, też jest jakoś mało wygodny.

Mimo to, pamięć o Dybowskim - równie uparta, jak on sam - jakoś przetrwała: jeśli przypadkiem wybierzemy się w okolice Wyspy Beringa, będziemy mogli wspiąć się (no, chyba, że zamarzniemy) na górujący nad nią szczyt – i będzie to Góra Dybowskiego. Jego imieniem nazwano też szereg gatunków rozmaitych zwierzaków, jeden z lodowców na Grenlandii, a także znany ośrodek badawczy, położony – oczywiście - nad Bajkałem.

 

 

 

 

 

Tagi: Benedykt Dybowski, odkrywca, zoolog, Bajkał, Syberia
TYP: a3
0 0
Komentarze